Dzieeń dooobry! A właściwie już ,,dobry wieczór".
Jest około 19. Siedzie w dumu. Nie mam ochoty na nic... Wstałam pod przymusem "Magdy" po 6. Zostałam zmuszona na poranną jazdę rowerem do Kościoła. Dzisiejszy dzień uważam za stracony. Nie robiłam nic... Nie spotkałam się z Mrs. "Magda".. Po prostu - umieram żyjąc. Nie mam weny więc nic nie napisze.
"Marta"
To nie takie proste wytłumaczyć w paru zdaniach co czuję.