Z nerwów masuje skronie czubkami palców,
znów rani to coś czego nie można wyrazić łzami.
To podły chichot losu,
wyciąga ręke gasząc gorącą żarówkę w osłoniętym kurzem kloszu.
Zasypia sam z własnymi myślami,
płacz goi rany, ból przez ludzi których kochamy.
Nie ma zdjęć.!