Bo przecież mogłabym dusić w sobie tą złość do ludzi i losu. Tylko po co? Bo lepiej iść moim tokiem myślenia i wyżywać się na innych, tych najbliższych. Tylko na najbliższych umiem wyładowywać swoje emocje i tą złość i wybuchać znienacka. Taka już jestem. Przytłoczona tą kiepską codziennością, która już raczej się nie zmieni. Zmienił mi się świat i wywrócił do góry nogami. Chyba nie byłam na to gotowa...... I chyba już nie będę.