Mój ogień namiętności gaśnie,
moje pożądanie zanika,
jak kwiat który usycha
z braku tego po co rośnie
czuje się jak bym przekwitł,
stracił cel pożądania,
usilnie się staram ułożyć liście w kierunku słońca
aby mi dodał brakujących sił
Lecz bez skutku...
wręcz, aż tyle kroć błagam
lecz niestety jak by coś zasłania
czuje się nie docenionym,
może przez to co utraciłem,
przez to czego nie mam
lub też mieć nie będę
moje źródło namiętności
przestało mnie karmić,
może o mnie zapomniało,
a może już po prostu nie chce
usycham z tego pragnienia pożądania,
czuje się jak bym dosięgnął już dna,
a nie chce innego źródła...
to Swoje jedyne Kocham