Intuicja i umiejętność interpretacji impulsów przez nią wysyłanych. I błogosławieństwo, i przekleństwo zabijające nadzieję co do ostatniej tlącej się iskierki.
Wspominam momenty, w których nie towarzyszyły mi żadne uczucia ani emocje poza pustką, zawiśnięciem w czasie i przestrzeni. Co się pojawiło? Trzecia gimnazjum i występ bożonarodzeniowy. Oślepiający reflektor. Akompaniament gitary, mikrofon i mój głos niosący się w ciemność znajdującą się naprzeciw. Byłam w niej, a ona we mnie. Czy potrafię śpiewać? Nie wiem, ale jest to dla mnie sposób na oczyszczenie umysłu. Kiedy całe przygnębienie i zło uwalnia się razem z powietrzem wypychanym przez przeponę.
Pojawiła się też potrzeba wcześniej mało mi znana- piszę. Trzy nutki wystarczą do tego, żeby w mojej głowie pojawiła się treść całego utworu. Zbieram się na odwagę i może niebawem poczuję się na tyle pewnie, by ośmielić się podesłać kilka utworów do wokalisty pewnego zespołu. Cieszyłabym się mając swój maleńki udział w ich działalności.
Wybaczenie jak zezwolenie na to, by uczucia znowu wzięły górę.