Kolejny raz wracam do zdjęć z Paryża, mam do nich wielki, ogromy sentyment. WIele kilometrów od domu, od wszystkich dziwnych rzeczy, które się tam działy w tym czasie. Moje/Nasze wielkie Francuskie wakacje. Wracam we wspomnieniach, do ulic skąpanych słońcem, do ślicznych chłopców, których zdarzyło się minąć na ulicy, do chwil spędzonych na porno ulicy. Kąciki ust same pną się w górę, kiedy to wspominam. Niewiedzieć czemu na myśl przychodzą mi też mężczyźni, ze stacji benzynowej, którzy mówili, to po polsku, to po angielsku, to po każdym chyba innym języku. Michułkowa głowa żyje marzeniami, realny świat po raz kolejny zrobił z niej debila. Będę trzymać się moich dziwnych rzeczy w głowie, z nadzieją, że za rok, dwa nie skończę w szpitalu psychatrycznym, walcząc ze schizofrenią.