photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 LIPCA 2017

 

 

 

Post, który miałam już napisać sporo czasu temu, ale ciągle gdzieś mi umykał i nie mogłam się za niego zabrać, aż wreszcie mam chwilkę przed pracą żeby co nieco naskrobać ;) 

Otóż chodzi o pracę mojego męża, a konkretniej o to jak zazwyczaj ktoś reaguje, kiedy dowie się czym się zajmuję. Zazwyczaj na wstępie pojawiają się słowa" Nie jesteś zazdrosna?" " Jak Ty wytrzymujesz?"  " Współczuję Ci" itp.

Dlatego też postanowiłam o tym troszkę napisać. Więc zaczynamy :D 

Przyznam się, że jak się poznaliśmy, a poznaliśmy się właśnie przez Jego pracę to nie zdawałam sobie do końca sprawy, że to tak będzie wyglądało. Odrazu uprzedzam nie wyrwał mnie jak taki typowy DJ głupimi tekstami, czy jakimiś zaczepkami jak by się mogło wydawać, bo przecież DJ to wiadomo z czym się zazwyczaj odrazu kojarzy, ale nie w tym przypadku :) Tutaj było zupełnie inaczej, skromne gesty, uśmiechy, spojrzenia aż wreszcie powoli zaczęlismy ze sobą rozmawiać i się poznawać wzajemnie. Później... Później to już się wszystko potoczyło do tego stopnia, że dziś jesteśmy małżeństwem <3 Ale nie o tym chciałam pisać, jak to się wszystko zaczęło, więc wracamy do tematu :D 

 

Czy jestem zazdrosna?

Tak jestem zazdrosna, a nawet czasami cholernie zazdrosna, bo odrazu mam przed oczyma te wszystkie dziewczyny, które tańczą tam wyszykowane, wystrojone w sukienki, później alkohol robi swoje i wiadomo co sobie dopowiadam odrazu, że pewne zagadują, proszą o puszczenie jakiegoś utworu i tak w kółko... Tym bardziej, że wiem, że mój mąż zazwyczaj stara się być miły dla wszystkich, uśmiechnięty i do tego jest przystojny to już kolejny mój powód do zazdrości... Ale to nie jest tak, że ledwo po Jego wyjściu rozmyślam co on tam robi, czy aby nie za długo rozmawia z jakąś dziewczyną, która prosi go po raz kolejny o ten sam ulubiony utwór, czy nie uśmiecha się w taki sposób, w którym ja bym widziała już milion różnych podtekstów... To jest jedna kwestia jak to można przedstawić, ale jest też druga - ta bardziej poważna.

Ponieważ wygląda to tak, ze doskonale wiem, że jest to Jego praca i żadnych podtekstów w tym nie musze szukać, bo zdaję sobie z tego sprawę, że zamiast nie przespanej nocy wolałby ten czas spędzić ze mną. Mam też w głowie to, że zamiast obserwować wyszykowane dziewczyny w mniej albo bardziej kusych sukienkach wolałby oglądać mnie w rozpuszczonych włosach, bez makijażu i z uśmiechem na twarzy, za którym tak szaleje. Mimo to jestem tylko KOBIETĄ ;p  Dlatego też czasami mam takie głupie myśli i wkręcam sobie nie potrzebnie np. jak to miało ostatnio przy podpisaniu pewnej umowy i z jednego małego szczegółu  ja dopisałam sobie milion kolejnych, które w ogóle nie były potrzebne... aż do tego stopnia, że zrobiło mi się głupio w tej sytuacji... Dlatego to nie jest tak, że ledwo po Jego wyjściu  na imprezę zaczynam rozmyślać, bo  bym chyba oszalała :D Ale też nie ukrywam, że czasamizdarzają  mi się niestety takie głupie myśli, które za chwile odsuwam jak najdalej, bo przecież nie mają najmniejszego sensu.

 

Weekendy

Kolejna kwestia jest taka, że czasami było mi szkoda tych weekendów, kiedy większość ludzi spędza jakoś na odpoczynku te dni, a tutaj jest zupełnie inaczej, u Nas weekendów raczej nie ma, bo zazwyczaj wszystkie są zajęte przez imprezy i przez moją pracę - to akurat jest plus :D  że w sumie obydwoje mamy zajęte weekendy, tylko ja wcześniej czy  później położę się do łóżka, a on niestety walczy do porannych godzin, póżniej musi zapakować sprzęt i dojechać do domu.. Wtedy najcześciej jest już widno i wiadomo, że w dzień to już nie da się tak wyspać jak w nocy.  Tłumaczę sobie,  że coś za coś, że te wszystkie weekendy kiedyś Nam się zwrócą pod inną postacią i będzie to wynagrodzone :) Dlatego też teraz już tak o tym nie rozmyślam, bo pamiętam że na początku jak tych grań zaczęło przybywać to czasami sobie myślała, że co z tego, że zbliiża się weekend jak itak wiąże się to z pracą, ale teraz to już nie myślę w ten sposób. Po prostu kwestia przyzwyczajenia i wiem też, że tak wiecznie nie będzie. 

Komuś może się wydawać, że jest to mega super przyjemna praca, no bo jak by mogło być inaczej. Przecież idziesz na imprezę, pobujasz się trochę, najesz się za caly tydzień i jeszcze Ci za to zapłacą. Otóż nie zawsze jest tak kolorowo... Wiem to również z własnych obserwacji, bo zdarza się, że czasami bywałam na różnego rodzaju imprezach razem z Nim. Nikt  nie myśli o tym, że trzeba doliczyć trochę czasu na dojazd, na dźwiganie ( czasami wcale nie takiego lekkiego) sprzętu, na rozkładanie się, o tym, że w trakcie imprezy musisz znosić różnych ludzi, nawet takich którym czasami najchetniej odpowiedział być jedno brzydkie słowo, ale starasz się być stosunkowo miło, bo nie wypada zachować się inaczej, chociaż czasami nerwy mogą puścić. Później po wszystkim kiedy ludzie zdąrzą dojechać do swoich domów i kładą się spać z bolącymi nogami od tańców, trzeba zebrać sprzęt i dostać się do domu. Kolejny poranek, kiedy większość powoli się budzi i zaczyna kolejny dzień to tutaj jest chwila na dojście do siebie i wyprawa na kolejną imprezę i znów wszystko od nowa. Ba! W tym czasie nie wolno zapomnieć o uśmiechu na ustach, mimo nie wyspania, zmęczenia trzeba, bo przecież jak to DJ a taki gbur?  Tak oto mija weekend mojemu mężowi.

 

Dlatego czy jestem zazdrosna, czy sobie z tym radzę, czy ktoś mi współczuje - dziś już inaczej na to patrzę.

Na początku kiedy sytuacja się rozwijała, kiedy tych grań przybywało z tygodnia na tydzień musiałam się po prostu przyzwyczaić, bo w końcu wiedziałam z kim się wiąże :D 

Dziś jestem cholernie dumna z mojego męża i doceniam to co robi, bo przecież wcale by tego robić nie musial, mógłby spędzać weekendy inaczej, pracować od 8-17 od poniedziałku do piątku i tyle, ale wiem, że robi to dla Nas   <3  Mimo, że o tym mu nie mówię zbyt często, mogę rzec, że nawet bardzo rzadko niestety to jestem z Niego BAAAARDZO DUMNA! 

Co nie zmienia faktu, że zazdrosna będę zawsze :P 

 

 

 

 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika costylkomojego.