uśmiech podskórny. gorycz, zwątpienie.
symulując rozkład roztworu koloidalnego na czynniki pierwsze chowam się w słowie niedopowiedzianym. mam zielone oczko i prawą rączkę bardzo sprawną, co pozwala mi dotykać tej ładnej, niebieskiej chmurki. nie, nie, czekaj. ona jest biała. a może nie? nie wiem. powiesz mi?
mama mi powiedziała, że ona wcale nie ma koloru, ale ja jej nie wierzę, bo koloru to tylko nie ma mój nastrój, bo tak jakoś wyszło, że się schował pod łóżko i konwersuje z Potworem spod niego o tym, jak to będzie fajnie, jak mi się skończą pomysły. ale ja tak naprawdę nigdy ich nie miałam, tylko oni o tym nie wiedzą, bo żyją ciąge w wyidealizowanej wizji wszechświata, który przecież nie istnieje!
wiesz co? a ja jestem cynicznie słodka, posypana złośliwością.
nie, nie próbuj mnie.