najważniejsze miasto kraju, miliony ludzi, hektolitry anonimowości. każdy czegoś pragnie, każdy do czegoś dąży, każdy czegoś potrzebuje.
ale Ciebie tu nie ma.
od kiedy rzeczywistość znów jest czarno-biała, powietrze straciło swój słodki, radosny smak. muzyka już nie barwi się na nadziejny zielony, a cierpienie znów farbuje ubrania na kolor różowy.
setki kilometrów w oczach, sto osiemdziesiąt na godzinę, zakręt, jeden, drugi, ósmy, dwunasty i panny, co krzyczą zza drzew, że obciągną Ci za pół ceny.
zatrzymasz się?