wpadłam kiedyś na genialny pomysł oddychania pod wodą. przyniosło mi to najpiękniejsze sny, jakie mogłam sobie wyobrazić. wyśniłam sobie ciebie, bez patosu i udanej wzniosłości. jadłeś ohydny kebab na ławce pod blokiem, a z ust zwisał ci kawałek pekińskiej kapusty. byłeś tak pięknie naturalny, tak niepowtarzalny, że aż do zrzygania. i tylko ten jeden raz spojrzałeś mi w oczy. to było tak niezwykłe, tak bardzo nierzeczywiste, że spodziewałam się jedynie pytania o rękę. przygotowałam serdeczny palec, ty sięgnąłeś po coś do kieszeni, siarczyście zakląłeś i przyznałeś, że tak ohydnego kebabu nigdy nie jadłeś. wyciągnąłeś zasmarkaną chusteczkę i spytałeś, czy jesteś brudny. a ja wpadłam w złość. w taką histerię, jakiej nigdy nie widziałeś. chciałam być twoja, tylko i na zawsze, a te wszystkie oszustwa, te matactwa i kłamstwa, to sugerowanie zaręczyn, nie, to nie dla takiej małej Clare jak ja. ty wstałeś, ze stoickim spokojem spytałeś, czy skończyłam i odwróciłeś się na pięcie mówiąc: "ty stara kurwo, zmarnowałaś mi dwadzieścia lat życia".
http://www.youtube.com/watch?v=ca1nQa2Feb0&feature=player_embedded