52,1kg
Mój związek się rozsypał.
Mamy pogadać po weekendzie.
Nie moge oddychać i jeść.
Mam ochotę zniknąć.
Nie zabić się, po prostu nie istnieć.
Jutro i pojutrze wracamy razem z uczelnii. Pewnie w milczeniu.
Nie dam rady.
Nie zniosę tego.
Woda mi kapie z oczu.
Potrzebuję przytulenia.
Potrzebuję ściany i mnóstwa naczyń.
Moje serce nie wyrabia.
Jak mam się dziś uczyć?
Jak mam robić cokolwiek?
Jeszcze nie byłam na to gotowa.
A tak dobrze mi szło.
Krzyk w poduszkę...