Nie mam pojęcia ile ważę. Waga się spieprzyła. Jak na złość. Nie mam siły na ćwiczenia. Dawno tutaj nie zaglądałam. Brakuje mi motywacji. Niedawno skończyły mi sie ferie, więc mogłam zacząć ze wszystkim na nowo, bo w ferie niestety pofolgowałam sobie i to dość mocno. Jak na razie jak najmniej posiłków, jak najmniej kalorii, brak jedzenia po 18, no, chyba, że owoc. ; ) Niestety dzisiaj pozwoliłam sobie na zbyt wiele. Weekend. Dlatego. Spędzony nad książkami. Gdybym tylko przystanęła na zupie i pomarańczy, nie byłoby AŻ tak źle. Ale doszła do tego połowa strucli z serem, połowa szklanki mleka, sajgonki z ryżem i cola. Opasła suka. Zabić. 

        Oddaję się jutro w całości fotografii.

        Chociaż! Wreszcie udało mi się wejść w spodnie XS! Jestem z tego powodu bardzo zadowolona. I oby tak dalej.  Wiem, że nikt nie bywa na tym photoblogu, ale co mi tam. Muszę się pochwalić. Nawet dla większej motywacji. 

        Tak za Tobą tęsknię, skarbie. Przecież obiecywałeś.