Dlaczego wtedy uciekłam? Nie wiem. Było kilka powodów. Czy żałuję? Tak. Gdzie teraz jestem? W miejscu kompletnie innym, a zarazem całkiem podobnym. Otoczenie się zmieniło, jak widzicie, otacza mnie wolność. A może pustka. Za to w środku te same demony odciskające piętno na mojej duszy i wyniszczające ciało. Jestem tu kompletnie sama i mimo pozornego ładu, a przynajmniej złudy planu na życie, nie wiem co robić. Udaję dorosłą osobę, odpowiedzialną i samowystarczalną. Czasem aż za dobrze gram i podlegam błędnej interpretacji otoczenia. Widzą we mnie... Ach... A może to właśnie prawda? Cały czas też przebija przeze mnie smutek. Powiedziałabym, że uciekłam od ludzi, ale przy ostatnim razie chyba nie miałam już od kogo. Jest kilka przyjaźnie nastawionych do mnie dusz, ale to nie moja zasługa i źle się czuję próbując się do nich zbliżyć. Chyba nawet nie próbuję. On jest nadal, okazał się podobnie do mnie zagubioną osobą. Myślę, że do siebie pasujemy. Niestety wciąż jest go fizycznie mało. Czekam. Straciłam niedawno zdjęcia z ponad piętnastu lat mojego życia. To sporo. I przeczytałam Frankensteina. Spodziewałam się czegoś innego. Polecam.