Śmiało dodawajcie nas do znajomych, komentujcie i klikajcie "fajne" ; D
__________________________________________________________________________________________________________
Stoję na brzegu stromego, wysokiego klifu. Bosymi stopami wyczuwam każdą nierówność skały. Stoję tak, wpatrując się w wielki księżyc, oświetlający mi twarz, która wydaję się być jeszcze bardziej wyblakła. Ocean zdaję się mieć tajemniczą, grafitową barwę, którą załamuje padające na niego światło. Pełnia. Słychać szum liści drzew z lasu rosnącego bezpośrednio za plażą. Wiatr się wzmaga, wyraźnie odczuła to już moja lodowata skóra, a moje ciało przeszywają dreszcze. Jasne włosy powiewają, każde pasmo w inną stronę, niektóre niesfornie opadają na skupioną twarz, nie wyrażającą żadnych emocji. Księżyc odbija się w ciemnych oczach. Pustka. Nie ma przeszłości, nie ma teraźniejszości. Przyszłość się nie liczy. Czuję, że czegoś mi brakuje. Jednego, małego elementu, bez którego jednak jestem nikim.
Słyszę kroki. Stoję nieruchomo, jednak chłód przerodził się w rozsadzającą głowę gorączkę. Zamiast dreszczy, każda komórka mojego ciała się spięła. Ktoś się zbliżał. Stawiał duże kroki, lecz szedł w wolno. Usłyszałam jego rytmiczny oddech, odczułam ciepło jego ciała bezpośrednio przy moim. Objął mnie w talii i przyciągnął tak blisko, jak tylko nasze ludzkie warunki na to pozwalały. Ułożył głowę na moich ramionach. Dalej się nie poruszyłam, choć moje ciało się buntowało. Odwróciłam się gwałtownie, desperacko szukając jego czarnych oczu przepełnionych szczęściem, wpatrujących się w moje oblicze. Zarzuciłam mu ręce na silne barki. Wpatrywałam się w niego namiętnie, ucząc się na pamięć rysów jego twarzy. Pochylił głowę, muskając przy tym moje usta. Tak bardzo pragnęły go, a on tylko je drażnił. Błagały o więcej. Objął mnie ponownie, i pociągnął trochę dalej w stronę plaży. Zapewne stwierdził, że stanie na brzegu klifu w takim stanie to nie najlepszy pomysł. Niespodziewanie, choć pewnie w obmyślany sposób upadł, ciągnąc mnie ze sobą na chłodny piasek. Upadłam na niego, zaśmiał się pod nosem. Pomimo tego, że jest już dorosłym mężczyzną, uśmiech pozostał mu chłopięcy. Czuję jego ciepło, moje serce bije jak szalone, umysł buzuje. Pocałował mnie, tym razem mocniej, dał się nacieszyć moim spragnionym ustom. Czułam już tylko szczęście i jego wzrok na sobie. Wiedziałam dobrze, że kochał mnie najbardziej na świecie, jak i ja kochałam go. Wiem, że myśli tylko o mnie, jak i ja myślę tylko o nim. Nie umiem, a nawet nie chcę myśleć o czymkolwiek innym. Tak będzie już zawsze, to uczucie nigdy się nie skończy. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, a on bawił się moimi włosami. Jego serce wybijało równy spokojny rytm, co działało jak najlepsza kołysanka i dawało bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa. Po chwili odpłynęłam w błogim śnie.
~ Pisała K.