photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 GRUDNIA 2011

3.

To opowiadanie jest dla see1, gdyż o to prosiła ;D

_________________________________________________________________________________________________________

 

Lipcowe popołudnie,  Jaśmina i Konrad spotkali się jak co dzień w te wakacje - przy boisku niedaleko jej domu. Lato było upalne, więc często jeździli z przyjaciółmi na basen lub nad jezioro, ale ten dzień chcieli spędzić sami, jak każda para potrzebowali czasami zostać tylko we dwoje. Nie była to zwykła, wakacyjna miłość - Jaśmina i Konrad znali się chyba od zawsze, cały czas jako przyjaciele, lecz od kilku lat byli w sobie zakochani. Dopiero kilka miesięcy temu wyjawili to sobie i od tamtej pory cały czas są ze sobą. Mimo potwornego upału, w taką pogodę ma się tylko siłę na wejście do zimnej wody w jeziorze, jednak Konrad miał na ten dzień inne plany - zaprosił swoją  ukochaną do lasu. Chłopak uwielbiał naturę, a jakiś czas temu odkrył w pobliskim lesie niesamowite miejsce, które tylko czekało na romantyczną wizytę zakochanych.
-Cześć. - Jaśmina ucałowała chłopaka, który właśnie podszedł do niej- I co Konrad, taka ładna pogoda, a ty chcesz biegać po lesie? 
-Uwierz mi, będziesz zaskoczona jak bardzo ci się tam spodoba.
Nastolatkowie zabrali swoje rzeczy i wyruszyli. Mieszkali na obrzeżach więc do końca zabudowań szło się niecałe 10 minut ale od lasu dzielił ich dość daleki kawałek drogi. Szli szczęśliwi polną ścieżką podskakując w rytm muzyki. Jaśmina od zawsze bała się tego lasu, w dzieciństwie twierdziła ze mieszkają tam potwory. Przestała już w nie wierzyć, ale dalej wydawał się jej podejrzany. W ponury wieczór nigdy nie odważyłaby się tam wejść, ale był słoneczny dzień, a poza tym trzymała za rękę swojego chłopaka więc nie miała najmniejszych obaw, aby to zrobić. Przeszli kilka metrów. Jaśminę przeszło dziwne uczucie, żeby zawrócić ale wiedziała jaką przykrość sprawiłaby Konradowi. Nieumyślnie mocniej ścisnęła rękę chłopaka.
-Kocham cię, wiesz - szepnęła Konradowi, aby ukryć prawdziwy powód nerwowego ściśnięcia ręki.
-Tak, wiem. Chodźmy szybciej bo to trochę daleko.
Dalsza podróż nie sprawiła im problemu. Konrad wiedział, że zaraz będą na miejscu więc zakrył Jaśminie oczy i przeprowadził ją kilka metrów do tego niesamowitego miejsca. Było ono naprawdę niesamowite: polana, cała w kolorowych kwiatach, aż szkoda było zrobić jakikolwiek ruch żeby tego nie zniszczyć. Było około 15 więc słońce będące wysoko na niebie pięknie oświetlało niewielki strumyczek płynący między kilkoma drzewami rosnącymi w większych odstępach i resztą lasu. Całość przypominała scenerię filmową na której miałby się odbyć najbardziej romantyczny i namiętny pocałunek w historii kina. W tej chwili, jakby na życzenie stało się coś takiego. Był tylko jeden szczegół, to nie był film, oni całowali się naprawdę na baśniowej polanie.
-Tu jest... - Jaśmina nawet nie wiedziała co ma powiedzieć o tym miejscu.- Tu jest po prostu niesamowicie.
-Mówiłem, że ci się spodoba.
Para spędziła kilka godzin na rozmowie i zabawie w kwiatach. Dziwne, że żadna łodyga nie ucierpiała w wyniku biegania po polanie, widocznie obawa Jaśminy przed zniszczeniem tego niesamowitego efektu okazał się zbędny. Zmęczeni długą zabawą położyli się obok siebie na środku polany i wtedy nie pragnęli już nic więcej. Strach przed lasem wydał się Jaśminie całkowicie nieuzasadniony, śmieszyły ją w tej chwili jej własne bajki o potworach. Jak mogła się bać czegoś tak cudownego?
Nagle poczuła przerażający chłód przybywający z głębi lasu. Po chwili to uczucie minęło i dalej leżała bez słowa obok ukochanego. Znów to dziwne uczucie ale tym razem zamiast przerażającego zimna z głębi lasu poczuła gorąco, nic nienaturalnego w taką pogodę, ale to nie było zwykłe gorąco, Jaśmina czuła płomienie, tak wyobrażała sobie piekło. Mimo wysokiej temperatury i dodatkowego uczucia gorąca przeszły ją dreszcze. Najgorsze było to, że czuła, że płomienie nadchodzą, są coraz bliżej.
-Konrad, chyba powinniśmy już iść.
-Nie wygłupiaj się, wiem że boisz się tego lasu ale naprawdę nie idzie się stąd do domu aż tak długą, obiecuje ci, że będziemy pod twoim domem jeszcze zanim zacznie zachodzić słońce.
-Konrad idziemy!
Wstała i złapała chłopaka za rękę ciągnąc go za sobą. W jednej chwili bezchmurne niebo pokryło się wręcz czarnymi, gęstymi chmurami. Chciała uciec jak najszybciej ale w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą była ścieżka nie było nic. Jaśmina obejrzała się dookoła, może tylko wydawało się jej, że ścieżka tam się znajduje, a tak naprawdę była gdzieś indziej ale nie było jej już nigdzie, a zamiast tego zobaczyła, że strumyk przekształcił się w głęboki, o wiele, wiele głębszy od strumyka rów ukazujący skały. Konrad nigdy nie był strachliwy, lecz w tym momencie był śmiertelnie przerażony. Para nastolatków stała obok siebie z minami wyrażającymi jednocześnie strach i  zdziwienie, gdy ze szczeliny gdzie jeszcze niedawno płynął strumyk, zaczął wydobywać się czarny gaz. Gaz był coraz wyżej, powoli sięgał już czubków drzew, wtedy Jaśmina zauważyła jakby coś wychodziło ze szczeliny, może jakaś postać? Nie była pewna, gaz był zbyt czarny i zbyt gęsty by coś dokładnie zauważyć. Wtedy gaz trochę się rozrzedził i już oboje mogli to zobaczyć. Czerwona, a właściwie ciemno bordowa postać z każdej strony szczelnie otoczona ciemno szarą mgłą zmierzała w ich kierunku. Szła powoli, więc Jaśmina dokładnie przyjrzała się postaci: zauważyła rogi, długi, ciężki ogon miotający się po ziemi. Dziewczyna rozpoznała w niej diabła, takiego z obrazów tylko, że ten był straszniejszy. Myśli Jaśminy nigdy nie miały wyczucia czasu tak jak i teraz, usłyszała wewnętrznie wypowiadane zwyczajnym tonem zdanie: "Nie taki diabeł straszny jak go malują". Chciało się jej śmiać. Nie tylko z powiedzenia, które przed chwilą przebiegło jej myśli, ale również dlatego, że jednak miała rację z potworami w lesie.
Postać, a właściwie teraz powinna powiedzieć diabeł był od nich tylko kawałeczek, a dym zaczął ich obejmować, w Jaśminie odezwała się chęć przetrwania. Ciągle trzymała Konrada za rękę więc pogłębiła uścisk i zaczęła biec w kierunku gdzie była ścieżka, całe szczęście była w zupełnie przeciwnym kierunku, niż diabeł. W tej chwili "to coś", bo tak dalej nazywał diabła chłopak, rzuciło się na nich. Najpierw zaatakowało Jaśminę, ale Konrad nie mógł pozwolić, żeby to coś zabiło jego dziewczynę. Złapał pierwszą rzecz jaką miał  pod ręką, padło na plecak i z całej siły jaką tylko miał uderzył potwora. Po jego reakcji można było się domyślić że nie zabolało go to, niestety rozwścieczyło. Diabeł zostawił Jaśminę, cel chłopaka został osiągnięty, ale za to miał kolejny, to coś rzuciło się na niego. Zaczął powoli lecz porywczo rozszarpywać Konrada. Przez chwilę Jaśmina nie wiedziała co powinna zrobić, ale gdy tylko zobaczyła krew ukochanego podbiegła do diabła.
-Zostaw go! - krzyczała jak najgłośniej potrafiła bez pewności, że ją zrozumie.
Konrad starał się walczyć z diabłem, ale ten miał przewagę, ogromną przewagę. Chłopak zaczął podejrzewać, że mają małe szanse by przeżyć. Kazał Jaśminie uciekać, ale ta tylko bardziej walczyła z potworem. W pewnym momencie wyrwała coś z ciała diabła, niestety Konrad wyglądał na martwego. Dziewczyna zaczęła uciekać, gdyż on odwrócił się w jej stronę. Biegła jak tylko mogła najszybciej ale diabeł wciąż był blisko. Nagle poczuła, że coś ostrego przechodzi przez jej prawe ramię, plecy, aż do lewego biodra. Bardzo bolało ale biegła dalej, ciągle na oślep, dopiero po chwili gdy dotknęła ręką bolącego biodra i spojrzała na rękę, to mimo panujących w lesie ciemności zobaczyła krew. Wrzasnęła z przerażenia, nie bała się krwi, ale tylko innych, gdy widziała swoją czasami nawet mdlała lecz nie tym razem, nawet nie zrobiło się jej słabo, już wiedziała jak działa adrenalina. W końcu zobaczyła koniec lasu, tak bardzo na niego czekała ale nie sądziła, że go zobaczy. Wybiegła na pola, nie wiedziała jak to zrobiła, ale była dokładnie w tym samym miejscu, w którym wchodziła, a raczej wchodzili, ona i jej chłopak, teraz już martwy, zamordowany przez diabła. Znów chciało jej się śmiać, kto jej uwierzy w zabójstwo dokonane przez diabła? Mimo wszystko biegła dalej, nagle zauważył,a że pierwsze domy są już kilkadziesiąt metrów przed nią.
Zatrzymała się, spojrzała za siebie, diabła nie było, za to widziała jak daleko od niej jej początek lasu, nie potrafiła wyobrazić sobie, że to wszystko przebiegła, a ile jeszcze biegła w lesie. Dopiero teraz spostrzegła, że jest noc, ta ucieczka chyba jednak naprawdę trwała wieczność. Oddech Jaśminy był już spokojniejszy, lecz ona sama była przerażona. Po kilku minutach, gdy stała na polnej ścieżce przypomniała sobie, że trzyma coś w ręce. Przypomniała sobie nawet, że wyrwała to w walce z diabłem, gdy ten zabijał Konrada. Postanowiła zobaczyć co ma w ręce, powoli i niepewnie otworzyła silnie zaciśniętą pięść i wtedy wrzasnęła tak głośno i przeraźliwie jak tylko można było sobie wyobrazić. 

~pisała E.

Komentarze

zzzakochanaaa co ona miała..?
29/12/2011 16:51:48
coolstorybabe tajemnica ;D
29/12/2011 20:36:23

shadow55 Zacznę od wytknięcia błędów, bo jakby nie było, muszę się do czegoś przyczepić. Czasy, czasy, czasy! Mieszasz czasy, wiem, że trudno jest się tego oduczyć, ale tak tylko przypominam, żeby zwrócić na to uwagę następnym razem. Kolejna rzecz, to powtórzenia... Ja rozumiem, że wyrazy takie jak "gaz" ciężko zastąpić, ale powtarzające się blisko siebie co najmniej 4 razy słowo "niesamowicie" brzmi naprawdę okropnie, bo to łatwo można zamienić na chociażby wyrażenia "fantastycznie, świetnie, przepięknie, bajecznie" etc. Raziło mnie też po oczach to, że chyba przed żadnym "ale" nie było przecinka, a powinien on się tam znaleźć. No i literówki wyłapałam, ale one zawsze się wkradną. Odnośnie fabuły - na początku myślałam, że będzie to kolejny romans z happy endem, myliłam się. Brawo, zaskakujący koniec wzbudził we mnie jako w czytelniku zmieszane emocje. Jednak znów muszę się przyczepić do tego fragmentu "Zaczął powoli lecz porywczo rozszarpywać Konrada." piszesz tak, odbiorca wyobraża sobie już jakąś drastyczną scenę, gdzie diabeł go rozszarpuje na malutkie kawałeczki, a tu nagle kilka linijek dalej, że Konrad żyje... a wtedy ja się pytam wtf?! Toż to zupełnie nielogiczne. Poza tym, "powoli lecz porywczo"? Jak można robić coś powoli ale porywczo? Robię coś albo powoli, albo porywczo. Na coś się trzeba zdecydować. Ogólnie podobało mi się, masz plusa za zakończenie. No i przepraszam za taki długi komentarz, ale każdy kiedyś za
18/12/2011 21:53:28
coolstorybabe To moje pierwsze opowiadanie więc mam nadzieję, że wybaczysz mi te błędy. Następnym razem postaram się napisać bardziej logicznie. Dziękuję za szczerośc i postaram się wykorzystać teoje rady :D
20/12/2011 11:12:20

holdmylove Jezus, co ona tam miała? : O
19/12/2011 0:29:37
coolstorybabe :D
20/12/2011 11:08:46

~arcio17 woooow świetne, tylko końca nie rozumiem, ale świetne ;P
W ogóle jestem waszym wielkim fanem :]
18/12/2011 18:23:10
coolstorybabe Dzięki :D
20/12/2011 11:08:16

Informacje o coolstorybabe


Inni zdjęcia: Raków Częstochowa - Śląsk wroclawianinCyrk patusiax395Casablanca modernmedival Niepewność dawstePiękne najprawdopodobniejnie... maxima24... maxima24... maxima24Egzotarium suchy1906... maxima24