Ajajajć, chujowo...
To, od czego uciekałem tyle czasu znów do mnie wraca.
I się zaczęło... Nie mogę spać, siedzę cicho (to w sumie dość normalne u mnie, ale nie na taką skalę...). Jestem kompletnie niewyspany, pozbawiony energii i w ogóle pół-trup ze mnie.
I w ogóle, przewalon...
Ale mniejsza o to,
koncert był przedni, mimo wszystkich niedogodności i niektórych ludzi. Nie było chyba osoby której nie udzieliła by się ta tona pozytywnej energii która niektórych wręcz przygniotła i pocharatała ( do dziś boli mnie lewa łopatka xD)
no, tyle na niedzielę
Wczoraj nie poszedłem do szkoły. Niewyspany i pokiereszowany, komu by się chciało?
Ale za to ruszyłem się z Sylwią, Borucem i Fionką na bierzmowanie do Marcela i Pawiana, chociaż widziałem ich obu może z minutę..
Marcel wziął sobie na bierzmowanie imię Rafał, miło z jego strony ^^
Tia...
Ale i tak jest mi smutno
:(
Ps. Mam 4 bilety do Heliosa, trzeba je wykorzystać jakoś niedługo, bo kończy im się ważność, ktoś chętny? :P