`Bez tytułu.

Czym dla mnie jest miłość ? to pojęcie jest dla mnie tak abstrakcyjne, jak zrozumienie niemieckiego czy matematyki. Czasami zastanawiam się, co czuje człowiek który kocha drugą osobę, nie chodzi mi tu o miłość to ojca czy matki, która jest bezwarunkowa i trwa od narodzin..
Chodzi mi tu o uczucie do mężczyzny lub kobiety, miłości a może przede wszystkim serdecznej przyjaźni która wiąże dwoje ludzi. Na pewno musi być to coś pięknego i magicznego..chyba.. a może to jest po prostu przyzwyczajenie? Przebywamy z drugą osobą mnóstwo czasu, przyjaźnimy się i dogadujemy ? Jest nam wygodnie bo rozumiemy się.. może to jest właśnie ta 'pseudo-miłość' ? jeśli tak, to co z 'zakochaniem od pierwszego wejrzenia'? dla mnie miłośc jest to chwilowe zacmienie umysłu, nasz mózg manipuluje nami, nie jesteśmy świadomi naszego postępowania. tak mozna zdefiniowac zauroczenie..
dobra, to sa tylko moje teorie..