Od piątku jest dziwnie.
Nie potrafię ostatnio się odezwać na angielskim,
nie to,że nie rozumiem, tylko coś mnie blokuje.
Zobaczymy jutro. Już rzygam.
Późniejsze ognisko było miłe nawet.
Wczorajszy dzień mnie zaskoczył, bardzo.
Pewnie skończę z rozdwojeniem jaźni, jak tak dalej pójdzie...
W sobotę na zakupy, a w następną....
Tak strasznie się boję! Do tego stopnia, że robi mi się słabo i nie czuję ręki - standardowo.
Czym ja się przejmuję ? Zapewne to będzie jeden wielki niewypał od początku.
A może jednak będzie ok... ?
Przez te 2 tygodnie zwariuję, a później i tak się okaże, że nic z tego,
ewentualnie będę tak zestresowana Wtedy, że wszystko oleję ze strachu...
Przeżyć ten tydzień.
Idę czytać. - stosik się uzbierał, a w sobotę dojdzie biografia Elżbiety Batory ^^
"Już tu siedzę jakiś czas,
Lubię dużo wiedzieć
I nie zwrusza mnie już nic..."