photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 SIERPNIA 2011

Się Dobrusia zamyśliła. Zdaje mi się, że robione w Choszczewie.

 

Byłam dzisiaj na targu oraz w mieście i kupiłam spodnie. I to przy pierwszym stoisku do którego podeszłam. Możecie być ze mnie dumni. Noi dostałam od mamy i taty na imieniny łańcuszek i kolczyki. Też dobrze.

Wiecie co? Nie mam zamiaru wracać do mojego naturalnego koloru, więc wraz z nadejściem września nie pofarbuje się na ciemny blond. Zostanę ruda i szczęśliwa :))

 

Okazało się, że to coś bezmyślnego i bezsensownego co będę robić (o czym pisałam w poprzedniej notatce) przerodziło się w naukę Fear of the dark. I idzie mi całkiem dobrze, jak na moje umiejętności czytania tabulatury... Tylko, że chyba 500 razy wolniej niż w oryginale, ale nie przejmuję się. To się da wyrobić. Jestem przynajmniej dobrej myśli. Wszystko się pomyślnie układa, poza kończącymi się wakacjami, jednakowoż zdążyłam dobrze wypocząć. Miejmy nadzieję, iż rok szkolny upłynie równie przyjemnie (w miarę możliwości ;p) i szybko.

 

***

Dzień czwarty Osiek Wielki - Orzeszkowo. Niedziela.
Po wieczornym naszprycowaniu tabletkami aspiryny i rutinoscorbinem obudziłam się ze stwierdzeniem ulgi, iż wcale nie boli mnie gardło, ale jednocześnie zdziwiona, iż nie odczuwam zbyt wysokiej temperatury, pomimo śpiwora termoizolacyjnego [?] i dwóch par dresów. Ulga jednak, skończyła się zaraz po tym jak usiadłam. Powrócił ból, ale też i wspomnienia wczorajszego wieczora. Spałam obok Olgi, która niby-sprzeczając się o coś z Kamilą powiedziała "idę w ciszy skonsumować moją kaszkę!", wyszła, a my wpadliśmy w rechot. Następnie Owinięta szczelnie śpiworem zostałam zauważona przez Parkera, który rzucił mi pytające spojrzenie i zareagował śmiechem. Zapewne wyglądałam trochę babciowo. Jeszcze później Ewa wpadnięta w dobry, do dowcipkowania nastrój pojechała odpowiedzią na pytanie, czym różni się Karina od Konrada
 - Bo Karina jest głupia, a Konrad nie.

aż się położyłam ze śmiechu. Mogłabym tak dalej kontynuować, ale braknie miejsca.

Otóż, jak już się ubrałam, zatalkowałam stopy i przyodziałam świerze skarpetki, wyruszyłam do kościoła na codzienną mszę. Jako instrument obrałam bęben, ponieważ gitara miała urwaną strunę, a nie posiadałam zamiennego kompletu. Na koniec sprawowanej Eucharystii każdy otrzymał na własność mały egzemplarz Ewangelii Mateusza, którą później czytałam przez jakieś 5 minut każdego wieczora, dopóki nie zamknęły mi się oczy :)

Wyruszamu. Koło. Co roku gorąco i słonecznie, wręcz skwar, ale w 2011tym mokro. Instrumenty zostają. Idziemy dosyć długo. Karolina i Łukasz Białek dawali świadectwo o małżeństwie.Dalej brat Szczepan znalazł nam remizę, gdzie mogliśmy odpocząć i trochę się wysuszyć. Olga dobrodziejka pozbierała od wszystkich buty, aby złożyć je przy piecu do wyschnięcia. 2 godziny przydrzemywania na stole, z czego Agnieszka 3 razy zwracała mi uwagę, że mam nie pukać palcami, bo ona nie może spać ;)

Kiedy zostało 15 minut do wymarszu poszłam po swoje buty. Konrad też to zrobił. To znaczy poszedł po swoje. Podniósł je i pomacał, po cxzym powiedział ze zdziwieniem "Nie wierzę, wyschły!". Na co ja zareagowałam wsuwając sandały "O, wierzę, nie wyschły". Konrad badawczo mi się przyjrzał, a potem się zaśmiał.

Wyruszamy. Nadal bez gitar. Potem był jeszcze jeden postój, z którego zdjęcie bedzię w następnej notatce, następny gdzieś w lesie, noi Orzeszków. Wspaniałe miejsce, gdzie nie ma się gdzie umyć i trzeba spać w namiocie okazało się całkiem przyjaznę, albowiem dostałam miskę z wodą do umycia (ciepłą!) i miejsce do spania w garażu, gdzie było bardzo sympatycznie.
Tutaj też pominęłam bardzo dużo szczegółów. Kurczę, wyszłaby z tego normalnie książka, gdybym nic nie pomijała i dodała osobiste przemyślenia... Ale te jednak pozostawię dla siebie. A na zbytnie skupianie się na detalach nie wystarczy miejsca w notatce.

Dzień piąty Orzeszkowo - Choszczewo

Wreszcie można wziąć gitary, ale moja jak na złość nadal ma ubytek w materiale strunowym i na dodatek rozstroiła się niemiłosiernie. Szłam więc z pustymi rękoma. I to było takie złe uczucie.. Pograłam zdeka na Franku, ale tylko trochę, noi oprócz tego był ciężki. Nic konkretnego nie przychodzi mi do głowy z tego dnia... hmm przejdę więc już do noclegu. Tak jak w zeszłym roku poszliśmy z Martą, Kubą i Tycjanem do pewnej pani (nowością była Agata). W 2010 było u niej chyba z 30 osób, ale 2 sierpnia oprócz nas zawitali tylko 3 bracia. Aha, no tak, dla niewtajemniczonych na pielgrzymce nie mówimy sobie na pan/pani tylko siostro/bracie. Tak jest bardziej rodzinnie i nie czuć dystansu. Wracając do tematu... Aha no tak doszliśmy do miasta/wsi/osady/nie wiem dosyć późno, więc do Apelu pozostało niewiele czasu. Ja kąpałam się na końcu, poganiana przez okrzyki Tyca. Na szczęście wyrobiłam się w 7 minut. Razem z myciem włosów. Rekord. Dostałam jeszcze od tej bardzo miłej i gościnnej pani słoik malin na przeziębienie. Zjadłam pół, podzieliłam się jeszcze z Łukaszem i jakąś sioistrą, nie pamiętam którą hmmm... Potem jeszcze się trochę działo, a następnie poszłam spać.

Cały czas jak to pisałam to miałam w głowie głos Kamyka czytającego nam lekturę...

 

Koniec notatki.

 

Dysfunkcja waszych mózgów nastąpiła z powodu przerostu treści możliwej do przyswojenia podczas wakacji.

 


Komentarze

mysliwslowach Ładne zdj ; D
+ " FAJNE " : )
25/08/2011 19:58:45
coloredscarf A ciekawe czy notatkę przeczytała... no dobra, wypracowanie.
25/08/2011 20:22:24

razemponadkilox3 ; )
25/08/2011 19:48:57

Informacje o coloredscarf


Inni zdjęcia: Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx:) qabiResza figur Wilkonia bluebird11sezon lodów patkigd:) dorcia2700