mądrości gdańskich murów
Żałuję zdań wypowiedzianych w bólu, którego dotykałam wtedy opuszkami palców. Żałuję tego szantażu w gniewie, bo nim, zdaje się, coś zniszczyłam... Na dobre. Popękało. Jak to dobrze, że te same ramiona, w których krzyczałam, że już dłużej nie dam rady, obejmują mnie i głaszczą po plecach, ciii, już dobrze, oddychaj, ciii, spokojnie, hej, już wszystko w porządku, już dobrze...