Stój.
Dokąd tak pędzisz, wędrowcze życia?
Gonią cię jakieś interesy aby?
Nie wierzysz już w nic bez pokrycia
Ważne są tylko prywatne sprawy
Patrz
Sam nie jesteś w swej drodze
To inni również czekają na ciebie
Obyś nie zawiódł się srodze
Myśląc tylko o własnym niebie
Myśl
Prosta, nagła i mądra
Tego poszukaj w swoim chaosie
Niczym muza, piękna i szczodra
Trzyma dłoń na twoim losie
Czyń
To co powinieneś od dawna
Brudna karta z twym życiem
Czeka na zmianę, to prawda
Dokonaj więc jej, i zrób to należycie
Stanąłem na chodniku, przy moim przystanku. Zmęczony i jak zwykle zamyślony. Lub przekonany, że tkwię w tym uczuciu. Sprawdziłem godzinę przyjazdu mojego wehikuły powrotnego, który odstawi mnie, niemal, do królestwa, po czym przekartkowałem mój umysł w poszukiwaniu tematu do rozważenia. I odnalazłem. Genialną myślą, która zaświtała w mej głowie, była chęć odnalezienia miejsca, na którym mógłbym umieścić swoje nadprzyrodzone cechy osobiste. Wolnym krokiem zacząłem, natchniony tą ideą, zmierzać ku wiacie by spełnić duchowe pragnienia. Usiadłem. Los sprawił, że w danym momencie tylko ja wpadłem na ten pomysł. I tym razem, w przeciwieństwie do mnie, czasowi się nie spieszyło. Wkrótce, mój jakże ambitny pomysł podzieliło kilkoro kolejnych przedstawicieli rasy ludzkiej. Jednakże, mimo że miejsca było mało, wszyscy rozsiedli się tak, by choć jeden podtrzymywacz cech osobistych oddzielał ich od towarzyszy kontemplacji. I każde z nas trwało w ten sposób, otoczone niewidzialnym, nienamacalnym murem odosobnienia. Nie znasz kogoś? Trzymaj się od niego z daleka. To w takim razie jak go poznasz? Homo homini lupus. Jednakże z tego przeświadczenia wyrwał mnie pewien starszy pan. Słowotok, z którego był znany, potoczył się z jego ust. Nie oszczędzał nikogo, z każdym nawiązywał rozmowę, nie bał się tego. I był szczery, dobitnie szczery, nie schowany za żadną twarzą, nie odgradzający się murem. Zadziwiające, że nieskrępowane, czyste szaleństwo jedynie bez problemu przebija się przez barierę każdego z naszych prywatnych światów. Jednakże, moja kareta do oazy spokoju szybko nadjechała, i wsiadłem w nią, by nareszcie zbliżyć się do pierwotnego celu - domu..
?