nie wiem jak to zacząć.
straciłam wprawę w tym pisaniu.
dzisiejsze bóle są nie do zniesienia.
nienawidzę tych dni.
nienawidzę dźwięku otwieranego piwa wieczorami.
trochę zeschizowałam.
snif, samo brzmienie tego słowa wywołuje zmianę wielkości źrenic.
ej, ej nie znasz go!
co z tego? przecież częstuje mnie narkotykami.
no i masz teraz kurwa mówiące półki.
użeraj się z czarnym deszczem.
czytaj ludziom w myślach.
najgorsze są te bezsenności, kiedy nawet nie możesz zamknąć oczu
a z zakamarków wychodzą straszne wytwory i schizujące nucenie.
Mam trzy latka, trzy i pół, jaram trawę, gdy mam dół.
Żeby była lepsza fazka, to zarąbię sobie kwaska.