Ostatnie 2 tygodnie swojego życia mogę uznać za zmarnowane. Gorsze, że jeszcze tydzień tego siedzenia w domu. Ale impreza w środę trochę poprawia mój nastrój. Następnie w sobote wesele. Czekam, czekam i umieram tutaj!
A z wiatrem będzie mu posyłać pocałunki, wierząc, że wiatr muśnie jego twarz i szepnie mu do ucha, że ona ciągle żyje i czeka, tak jak kobieta potrafi czekać na dzielnego mężczyznę, który podąża drogą swych marzeń i ukrytych skarbów.