Jak rozpoczął się ten rok? Dziwnie, ciężko, niezrozumiale. Sporo pracy, ale też sporo przyjemności i spotkań ze znajomymi. Aktualnie siedzę z kubkiem pysznej, czerwonej herbatki i zastanawiam się za co wziąć się najpierw. Przede wszystkim matma, to główne i palące. Za polski również wypada się wziąć... I tym sposobem mam tak dużo do zrobienia (a przerabianie całego semestru z polskiego i matematyki to zdecydowanie dużo), że nawet nie jestem w stanie się zdecydować.
Jak tam plany na ferie? Ja mam tylko coraz więcej propozycji. Ogólnie sądzę, że będzie to wyglądąło następująco: pierwsze dni ferii 14, 15, 16 stycznia siedzę sobie grzecznie w Kielcach. Pewnie spotkam się z kilkoma osobami. A natomiast 17-21 stycznia ta dam ta dam siedzę w...? Oczywiście, że w Warszawie! Leszku, nie wiem jak mnie zniesiesz tak długo, ale sam chciałeś :D. 22 stycznia podobno jakaś impreza klasowa. Następnie do 26 znów jestem w Kielcach na spokojnie, ale w czasie tych kilku dni znów czeka mnie kilka spotkań, bilard i nocka u Dary i wiele wiele innych. A tak poza tym to wiecie z czym spędzę ferie? Ku mojemu zdziwieniu z historią i wosem! Tak to jest jak się od kilku tygodni nic nie robi, a tu nagle upss, sprawdzian. Ale zabawne jak wszystko się zmienia i to tylko w zależności od nauczyciela. Teraz moje lekcje matematyki to czas, na który czekam z utęsknieniem... I nie żartuję! Wspaniale wreszcie mieć nauczyciela, który naprawdę umie nauczyć. Podobnie z polskim. Natomiast historia? Kolejna nudna lekcja przegadana z Zosią.
Wooow. Dawno tu tyle nie napisałam. Takie gadanie o niczym, a jednak widać jak wielkie zmiany stale we mnie zachodzą.
A tak przy okazji: jaram się moją nową, śliczną płyteczką Kings Of Leon - Only By The Night. Wyczajona na przecenach w empiku. Wspaniały podkład do pokonywania trudów matematycznych. Miłego dnia ;3