"W życiu nie ma takiej chwili, abyśmy nie mieli wszystkiego, co potrzebne, aby czuć się szczęśliwymi.
Pomyśl o tym przez minutę (...).
Jeśli jesteś nieszczęśliwy, to dlatego, że cały czas myślisz raczej o tym, czego nie masz,
zamiast koncentrować się na tym, co masz w danej chwili."
Ostatnio popadłam w stan "nieczucia", jeżeli można cokolwiek określić w ten sposób. Nie czuję nic, jestem obojętna nawet sama do siebie. Niczego nie pragnę, nic mi nie przeszkadza, jestem całkowicie obojętna. Czuję się z tym .. conajmniej dziwnie. Nawet nie potrafię określić tego, co dzieje się teraz w mojej głowie, w moim małym zamkniętym na innych świecie. Spuszczam głowę i chowam się, uciekam przed światem. Przed codziennością .. Zamykam się na wspaniałe chwile i te wypełnione słonymi łzami.
Chciałabym podnieść wysoko głowę, i dumnie iść przed siebie. Chciałabym ryzykować, pragnąć, a nawet przeżywać chwile kiedy na oczy cisną się łzy. A ja? A ja chowam się, nie wiem gdzie, dlaczego, od czego.
Wcale nie jest tak, że jestem nieszczęśliwa. Ale też nie jestem szczęśliwa.
A właściwie to nie wiem, nie czuję nic ..
To co siedzi w mojej głowie rozrywa mnie na wszystkie strony.
Dziś nie napiszę nic, co mogłoby Was zadowolić.
Jak podniosę głowę, wrócę tu.
Czuję się jak sparaliżowana. Sparaliżowana psychicznie.
Nie przeżywam kolejnych dni tak, jakby miały być ostatnimi.
Przeżywam je tak, byleby minęły. Nie łapię chwil.
Nie doceniam i nie dostrzegam nic.
Czuję NIC.