"Mela wrzuciła czwarty bieg i z prędkością 70km/h minęła biały znak z napisem "Krakowskie Przedmieścia WITAJĄ!". Nagle zwolniła, zjechała na pobocze, zatrzymała samochód i zgasiła silnik. Oparła głowę na ułożonych na kierownicy rękach i zamknęła oczy. Łzy cisnęły się jej pod powiekami jak szalone a ona nie umiała ich powstrzymać. Przed oczami śmigały jej obrazy; pierwszy dzień w liceum, pierwsze ucieczki z lekcji, pierwsza kawa z bufetu, pierwszy napisany scenariusz, pierwsze zrobione zdjęcia, pierwsi prawdziwi przyjaciele i pierwsza jazda samochodem. Pociągnęła nosem. Ostatnia krucjata po miejscowych sklepach, ostanie piwo ze znajomymi, ostatni koncert, ostatni apel, ostatnie oceny, ostatnie dni w liceum, zakończenie roku, ostatnie dni w domu... Podniosła głowę i otworzyła oczy. Spojrzała na wygaszacz w telfonie, który pokazywał zdjęcie czterech uśmiechniętych młodych kobiet. Wszystkie uśmiechały się zwarte w szczerym uścisku i widać było na pierwszy rzut oka, że w tym towrzystwie czują sie jak ryby w wodzie. Wszystkie dorosłe, pewne siebie, zadowolone z życia, i choć żadna z nich nie wiedziała jak potoczą się ich losy, wszystkie wiedziały, że z tym, co je łączy nie ma żartów, a tym bardziej mowy, że to "coś" miałoby jakkolwiek ucierpieć. Przeniosła więc wzrok na siedzącą obok Anię i uśmiechnęła się. Ta, w odpowiedzi wykrzywiła się przez łzy i przytuliła Melę.
- Damy sobie radę, będzie dobrze, zobaczysz!
- Wiem, Aniu. Musi być - dodała, widząc rozmazany tusz pod oczami przyjaciółki i roześmiała się.
Odetchnęła głęboko, włączyła radio, odpaliła silnik i ruszyły, całe we łzach i naładowane pozytywną energią i pięknymi wspomnieniami do wymarzonego miasta, w którym miały zdobyć jeszcze miliony innych."