Tak, uczę się, żeby nie było, wos już prawie caluteńki umiem!
Jak to się dzieje, że taka jedna wredna i pyskata osóbka zmusza mnie do tak kosmicznych zmian, jak regularne jedzenie kolacji, włóczenie się bez wyrzutów sumienia po deszczu i uczenie się wosu?
Cóż.
W odniesieniu do mnie, takie umiejętności to nie lada powód do dumy, więc pozdrawiam tego oto genialnego człowieka, który sprawia, że mam ochotę zwlec się rano z łóżka te dziesięć minut wcześniej, żeby naszykować sobie kanapki do szkoły.
I tak sobie obiecywałam, że już będę grzeczna, nie będę szaleć do studniówki, będę wracać wcześnie do domu, dużo się uczyć, bla bla bla& Oczywiście, szykują się kolejne wyjazdy, imprezy, koncerty i przemiłe popołudnia i wieczory, które biją na głowę wołający mnie stos książek z półki pod biurkiem&
Pozdrawiam serdecznie naszą piątkową maturę próbną z rozszerzonego polskiego!
Madzia też ją pozdrawia, prawda? ( ;