Jeździć na rowerze nauczyła mnie moja babcia.
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
Wszyscy rówieśnicy mieli to za sobą, tylko ja byłem w tyle.
Niby nic nadzwyczajnego, po prostu zacząłem pedałować.
Jednak bałem się zawracać...
Gdy odjeżdżałem, zsiadałem z roweru. Zawracałem go i jechałem z powrotem do babci.
Zawsze przed zawracaniem mówiłem sobie w duchu, że teraz się uda, teraz skręcę.
Wtedy sądziłem, że to skomplikowane.
Może właśnie dlatego próbowałem aż do zmroku?
Babcia ciągle wołała: już starczy, już koniec.
A ja ciągle próbowałem.
Ostatnio doszedłem do wniosku, że ciągle będę tym małym Michałem.
Nieważne czy uda mi się skręcić czy nie. Będę próbował aż do momentu kiedy zapadnie zmrok.