Taka tam petarda.
Nowy Rok. Podsumowując 2014? Cóż. Przytyłam. Ale pokonałam głupie myśli o niejedzeniu, więc wychodzi mimo wszystko na plus. Mogę stwierdzić, że jestem zdrowa, chociaż czasami zdarza mi się nadal odwalać dziwne rzeczy. Zakończyłam na maksa toksyczny związek i znalazłam kogoś, kto mnie kocha, a ja odwzajemniam to w stu procentach. Odnowiłam starą przyjaźń, która zakończyła się z durnego powodu, między innymi przyczynił się do tego mój były. Zakończyłam stosunkowo nową znajomość, ponieważ moja ,,najlepsza przyjaciółka'' okazała się infantylną manipulatorką. Heh. W Sylwestra po raz kolejny dużo gadałam ze znajomą, Klaudią. Jest naprawdę w porządku, dogadujemy się, miło jest mieć kogoś takiego. Ach, no i do mojej skromnej listy znajomych można dodać także Johnego, no bo w końcu zakumplowaliśmy się dość mocno na wyjeździe w Gdyni i zawsze sobie lubimy otwarcie pogadać, jak jesteśmy sami - ASEKSUALNIE (takie nasze powiedzonko). Zaczęłam chodzić z Michałem na wolontariat do kliniki weterynaryjnej, więc zmieniłam zdanie co do tego, co chciałabym w przyszłości studiować.
Tak więc jak oceniłabym rok 2014? Pozytywnie. Pomimo kilku upadków, pozytywne doświadczenia przeważają. I oby rok 2015 był podobny.
Za to 2015? Zaczął się wielką kłótną z tatą, chujową atmosferą w zespole i niezdanym prawkiem. Well.