Dzisiaj moje miasto jest piękne. Dużo uśmiechniętych ludzi, pozytywna energia w powietrzu i spacerujące bukiety róż. Widziałem gościa który kupił chyba z 50 kwiatów!
Kwiaty w koncu zwiędnieją,związek sie rozsypie,a po tym miłym geście nie bedzie żadnego śladu.
Przepraszam wszystkie pary i zakochane osoby!
Dlatego mam pewne wątpliwosci do milosci. Na pewno nie trwa wiecznie, po pewnym czasie zamienia sie w akt tolerancji i szacunku do siebie, ale nic nie wygasza! - dobra wiadomosc. Po prostu ludzie przyzwaczają sie do siebie, bardziej się przywiązują, czują sie bardziej naturalnie. Oni wiedzą że do siebie należą, ze są dla siebie ważni, jest to dla nich oczywiste i nie muszą tego za każdym razem udowadniać.
Ale gdy ktoś wciąż marzy o księciu na białym koniu, wciąż czeka aż spotka swój ideał, wciąż wierzy że "motylki w brzuchu" są wieczne, a brak motylków jest równoznaczny z utratą uczucia "miłośći"... Zawsze będzie nieszczęśliwy. Diabeł tkwi w szczegółach.
Potrafię spędzić wiele wspaniałych chwil z kobietą, ale gdy tory zaczną zmierzać ku "związku" następuje autodestrukcja. Jak z małżenstwem! Wiele ludzi sie przykuwa kajdankami (małżenstwo), boją sie, że coś "wygaśnie". Od męża odejść trudniej, i gdy to do nich dociera,psuje sie coś... ale jest już za póżno...
Nie szukajmy ideałów, znajdujmy piękno w małych szczegółach, a potem je rozwijajmy. Znajdzmy różę i pozwólmy jej przy nas rozkwitać. "Każdy jest spragniony "miłośći"