Tyle mam do powiedzenia w tej kwestii.
Nie chcę coraz bardziej jechać na ten cholerny biwak. Nie jara mnie już pomysł chlania codziennie. Nie jara mnie już też pan M i wszystko, co go dotyczy. Boję się, że gdy go zobaczę to cały mój plan (brzmiący: mam M w dupie) szlag trafi. Dlatego obejrzę kulturalnie Tarzana II i wyłączę myślenie.
Jak ja wytrzymam biwak bez bajek? ; <