Witam, po prawie dwóch miesiącach nieobecności.
Przyznam, że po prostu nie miałam weny, ochoty, itd. Ta notka jednak powstaje z kilku ważnych powodów. Przede wszystkim wakacje dobiegają końca. Jeśli mam być szczera nie było to lato moich marzeń, absolutnie. Owszem, początek był naprawdę niesamowity - biwak z burakami, wyjazd do Sandry, imprezy z burakami, niestety później tak jakby wszystko się spieprzyło, co logiczne, bo przecież było zbyt idealnie. Potem pojawił się pan H i zrobił totalny rozpierdol w całym moim i tak już wystarczająco rozpierdolonym świecie. Jak długo można mówić "ja ciebie też" nie czując nic? No właśnie, tymczasowo także się nad tym zastanawiam.
Czas powrotu do szkoły to także chyba pierwsza tak poważna próba mojego zdrowia psychicznego. Chwilowo jestem sobą zwiedziona, bo mówiąc delikatnie chodzę tak zajebiście wkurwiona i trochę smutna jednocześnie, że wyczynem będzie, jeśli nikogo nie skrzywdzę. Pierwsze rozpoczęcie roku po walce z depresją. I wiecie co? Ta zjebana szkoła spierdoli wszystko. Nienawidzę jej... Nie chcę wracać do tego syfu pełnego rudych pizd. Znowu królować będzie fałsz, podłość i lizanie dupy. Arrr, po prostu nie mogę się już doczekać! Uch...
No i na koniec wspomnę o tym, jak przerażająco gruba i brzydka jestem. Amen.
Zdjęcie oczywiście z 3 sezonu Pamiętników! Jaram się i czekam na 15 wrzesień <3 Już jedynie ten głupi i zajebisty jednocześnie serial trzyma mnie przy (niekoniecznie) zdrowych zmysłach. Czuję, że będę tak wkurwiona, że zacznę się uczyć i odrabiac lekcje. Chociaż przez pierwszy miesiąc. (Oby chociaż tyle!)
MICHAEL, błagam cię... weź jebnij tym debilom xd
Pozdrawiam pana, który stwierdził: no to teraz musisz wytatuować sobie Amy skoro umarła. Love you, chuju. :*