Tak więc dzięki tym koloniom powstało coś, co trwa do tej pory i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.
Jednym ze wspomnień 'godnym' uwagi, o którym będę pamiętac zawsze, to będzie napewno 'pani' Agniesia, która swoją inteligencją i pomysłowością powalała wszystkich. Bo chyba każdy przeciętny nauczyciel, który ukończył choc podstawówkę wie, ile to jest 3+3*3, jednak ona.. No cóż.
Lecz jednak dzięki temu chłopcy mogli delektowac się później ciszą, jaką im po sobie zostawiła . Pamiętam też plotki 'bo czego wy tam wtedy nie robiliście', ale z ręką na sercu mogę przysiac, że to tylko poltki
I tekst, który oczywiście zostanie w mojej pamięci, dzięki mojemu kochanemu 'wybawcy od wszelkiego zła' (prawie jak atomówka xD) i pani Szmich:
- nie mów 'no'.
- nie mów 'nie'.
- no nie
Mimo, że powtarzany co dnia po 10.000 razy, to i tak nikomu się nie znudził
A teraz PZDR dla tych, którzy przy posiłkach rozkładali mi je na czynniki pierwsze (dotyczy to pierwszych dwóch osób), ale także dla tych, którzy dbali o to, żeby na tych koloniach nie było nudno . Tak więc dla:
- Piotrka K. - "pana Ciacho" - mojego męża i ojca mojego dziecka
- Michała N. - mojego osobistego trenera siatkówki i codziennego partnera do gry w ping-ponga
- Kamila P. - mojego partnera w przeprowadzce na Wierzeje (tak te blisko Mayami)
- Rafała A. - mojego narzeczonego, bez którego życie byłoby nudne...
- Michała K. - dla którego mecz bez 'kółeczka wokół boiska' był meczem straconym
- Pawła K. - 'młodego Baksia' lub jak już wspomniałam 'Królewny Karolinki', który pomagał moim posiłkm wrócic na swoje miejsce
- Jędrka K. - który był ze mną zawsze wtedy, kiedy nie było tego, który byc powinien...
- Dominiki P. - mojej powierniczki, która zawsze miała ciętą ripostę na teksty innych ludzi
- no i jak był Rafał to i musi byc również Michalinka, która wiele razy swoim zachowaniem (i nie tylko) przysporzyła mnie i w/w Rafała o napady panicznego śmiechu, jak i nawet złości. Hmm... Zdarzała się także i zazdrosc...
Za rok do Hiszpanii...
Jeszcze TYLKO 7 miesięcy...