a bo tak sobie śmiesznie wyszłam, hiii.
jestem wstętną, nieczułą, a do tego zołzowatą pipą. ot co. czasem naprawdę myślę, że trzebaby mnie zamordować.
może jutro samo wyjdzie w praniu. może fani Nergala i Dody uznają mnie za kindera, któremu trzeba napierdolić i skończę jako wilgotna papka rozdeptana na podłodze Studia. ale może jednak przeżyję i dalej będę zastanawiać się nad tym, dlaczego jestem jaka jestem i wydaje mi się to słuszną podstawą, a później cholernie tego żałuję, bo było to nad wyraz głupie i kompletnie niepotrzebne. dziwię się niektórym (:*), że to wytrzymują.
a weekend zaliczam do bardzo, ale to bardzo udanych. dzisiejszy dzień byłby naprawdę cudowny, gdybym umiała się zachować jak człowiek o nienadwyrężonych nerwach.
a więc więc, do zobaczenia jutroooo w Studioooo m/
...and after all
You're my wonderwall
:*
Behemoth - Lucifer.mp3