Jest jedna rzecz, ktorej nie zdolalem pisnac nikomu przez wiele, wiele lat
w obawie ze stanie sie cos jeszcze gorszego niz to, przez co przechodzilem
wiec unikalem w miare mozliwosci robienia tej jednej rzeczy i szukalem alternatyw, ktore nie odpalaly tego zapalnika
choc spotkalem na drodze osoby, ktorym to sie nie pobobalo, ktore przez to dziwne zachowanie myslalo, ze jestem nieszczery
i mialy prawo tak myslec, skoro nie bylem w stanie o tym rozmawiac w obawie, ze w najlepszym wypadku zostane wziety za jakiegos psychicznego
probowalem nawet uzyc tego dla wlasnej korzysci, zeby ktos, kto nie miałby szansy tutaj zawitać, sie w koncu ode mnie odpierdolil
co w koncu po latach borykania sie sie z tym i robienia metlika z mojej glowy sie udalo, ale za jaka cene?
za jaka cene byleby sie w koncu uwolnic?
Tak bylo az do kilku dni temu, gdy jakis random na internecie napisal, ze zajmuje sie sprawami przeklenstw, klatw i tego typu rzeczami
I wyjasnilem mu swoja sytuacje
o tym, co prawdopodobnie dostalem od swoich wlasnych rodzicow
po tym, do czego sami mnie zmuszali za dzieciaka
chociaz zmuszanie to za duzo powiedziane - bylem zmeczony powtarzaniem tego wieczor w wieczor
i chociaz kazde slowo bylo szczere, to czulem sie w pewien sposob eksploitowany, bo dawalem wiecej niz otrzymywalem
ale wiedzialem na swoj dzieciecy sposob, ze tymi slowami trzymam wszystko w rydzach, ze trzymam usmiechy w tym domu
mimo ze sami chcieli to slyszec, sami o to pytali,
to albo nie podobala im sie odpowiedz, albo uznali, slowa tego 6-10 latka sa nieszczere
i zadecydowali nad swoim werdyktem
i od tamtej pory wszystko, co kochalem i slownie to oglaszalem, obracalo sie w proch
powiedzialem mu tez, jestem tym wszystkim bardzo zmeczony, i czy nie dac im nauczki
powiedzial, ze od teraz bedzie lepiej
zobaczymy