wczorajsze halloween, strojenie buirka i oglądanie fnafa
niczego się nie spodziewałem po tym filmie ale się dobrze bawiłem a to jest w sumie najważniejsze
zaczęliśmy jeszcze grać w coffin of andy and leyley ze współlokatorką po pijaku i robiliśmy pseudo dubbing xd
a dziś z rana myślałem że rzygnę bo trochę pszesadziłem z alko
ale ogólnie spędziłem czas fajniej niż się spodziewałem
gdy robiliśmy wspólnie zakupy dzień wcześniej, takie osobne i takie na oglądanie filmu, to spytała się mnie czy poza chipsami chcemy coś jeszcze sobie przyszykować do jedzenia
staliśmy akurat przy półkach z gotowymi mixami do ciast, więc tak dla beki wziąłem do ręki opakowanie kopca kreta i zażartowałem, że możemy je zrobić do filmu
a ona powiedziała, że spoko i że trzeba będzie do tego dokupić resztę rzeczy
....
tyle? tak po prostu?
aż się 2 razy zastanowiłem, czy rzeczywiście je chcę
dobrze że nie zaproponowałem pieczenia ciastek korzennych xd
ale tym bym się chyba bardziej przejął i nie yolo'dnął tego w taki sposób
bo z tym związałem małą, niewinną obietnicę
nienawidzę obietnic,
no ale lepsze to niż ta poprzednia.
zaskakujące jak rzeczy potrafią gładko iść gdy się nimi zupełnie nie przejmuje
gdy się niczego nie pragnie
i mam tego dosyć od wielu, wielu lat.
bo to nie jest tak, że nie chcę się troszczyć, że <chcę> mieć serce z kamienia
chciałbym móc tak w pełni cieszyć się życiem
najpierw lata, lata temu zakopałem swoje emocje i chęci
potem latami próbowałem je odnaleźć
potem przypomniano mi, dlaczego chciałem je początkowo zakopać
ale tym razem, chyba, aż tak się nie dałem
chyba, bo do końca martwy nie jestem, ale też nie potrafię się zbliżyć do ludzi
więc siedzę w sumie w takim trochę limbo
do tej pory ludzie których kochałem byli moim soniciem 06, raymanem 4, ragnarokiem 2 the gate to the world
byli wspólnie obejrzaną w kinie salą samobójców, kopcem kreta, wspólnie upieczonymi ciastkami korzennymi z głupimi rakowymi wzorkami, wyjazdem na mazury i obserwowaniem połyskującego w słońcu brzegu jeziora w bezchmurny dzień, zabawą zerwanym źdźbłem trawy po powierzchni wody, wspólnym obserwowaniu nisko zawieszonego księżyca młodą nocą
może gdybym nie patrzył z nadzieją na te rzeczy to potoczyłoby się to inaczej
czy gdybym znowu, następnym razem, ponownie, jeszcze raz, spoglądał na takie i inne rzeczy z nadzieją, to czy mógłbym się spodziewać innego scenariusza?
nie jestem pewien co powinienem zrobić najpierw żeby pozwolić sobie na takie rzeczy
wyluzowanie, relaks nic nie daje w tym zakresie. bo gdzie wtedy jest miejsce na tą piękną ekscytację? ciepłą nadzieję?
to trochę zabrzmiało jakbym nie miał w życiu pięknych chwil, chociaż te też się zdarzały. cieszę się, że nie są częścią listy wyżej.
powinienem wziąć się za pracę.
https://www.youtube.com/watch?v=SxApe_MKWhA