Znów kawałek po kawałku moja dusza ulega zniszczeniu.
Stany depresyjne, wracają.
Nikt nie potrafi tego zrozumieć, nikt nie potrafi tego pojąć.
Ludzie się bulwersują.
"czemu taka jesteś?"
"co Ci znów jest?"
"ogarnij się"
"uspokój się"
krzyczą i krzyczą
JAK - ONA - DEPRESJA?
Niemożliwe - nie biorą nawet takiej możliwości pod uwagę...
BŁĄD.
Nikt mnie nie rozumie, ba. nawet nie stara się zrozumieć.
A ja cierpnię i cierpię, w głębi.
Nie mówię.
Zamknięta w swojej skorupie czekam na powiew świeżości.