photoblog.pl
Załóż konto

Z pamiętnika smutnej żony

 

Ja, smutna żona ślubowałam Ci, że będę w zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu i kilka innych spraw. Każdego dnia staram się najlepiej jak potrafię wywiązywać się ze złożonych Ci obietnic. A to wcale nie jest takie proste jak się wydawało na początku.

Ty, radosny mąż też ślubowałeś mi tą samą przysięgę. I nikt z zewnątrz nawet nie wypadły na to jak często zostaję sama ze sobą. W trudnych chwilach, kiedy jedyne co potrafię, to założyć wielki sweter i modlić się o kolejną nadzieję.

I nie utracić jej, nie wracać na cmentarz umarłych nadziei. A jednak dziś znów tam musiałam iść. Nie chciałam tak bardzo, że powiedziałam Ci głośno i wyraźnie, że właśnie teraz, dzisiaj najbardziej potrzebuję Twojej obecności. Nie dostałam jej. Nie było Cię tak długo, dopóki nie byłam potrzebna. Ja, smutna żona. Miałam opatrzeć kolejną ranę z zimnym opanowaniem. Zrobiłam to, a potem wzięłam się za zmianę zakrwawionej pościeli. Płakałam, ale Ty mimo tego, że stałeś na przeciwko nie widziałeś tych strug na moich polikach. A może bardziej nie chciałeś ich widzieć? Zakładałam kolejne poszewki, a w plecy uderzało mi wspomnienie z dnia naszego ślubu. Stoimy przed ołtarzem chwilę przed przysięgą. W kościele cisza, a wszystkie oczy zwrócone na nas. Patrzymy sobie głęboko w oczy, świat nie istnieje. Z Twojego oka poleciała jedna łza. Odruchowo, zupełnie bezwarunkowo otarłam ją z Twojego policzka, uśmiechając się łagodnie. Dobrze to pamiętasz.

Dlaczego nie potrafisz tej sytuacji obrócić? Być przy mnie? Czy już zawsze będę smutną żoną, która wciąż słyszy o swoim idealnym życiu?

 

 

/.

Dodane 11 LIPCA 2020 ze strony mobilnej , exif
86
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika cielistyplaster.