Każdy z nas miał etap, kiedy był w czarnej nocy duszy. U niektórych były to wielkie i druzgoczące rzeczy, u innych trochę mniejsze. Ale nie ma co oceniać wielkości problemów. Dla kogoś będzie wielką nocą strata przyjaciela, dla kogoś innego śmierć rodzica, raniące plotki, depresja czy po prostu samotność.
Każdy miał w życiu moment, który odcisnął ślad na jego drodze. Po nim rekonwalescencja i powrót do harmonii czasami trwa długo, lub zmagamy się i jeszcze nie nadeszła upragniona harmonia. Ale po czymś takim jesteśmy dużo silniejsi, odporni na nieprzewidziane niespodzianki od losu. Dlatego mimo burz i niepokojów, mimo ciemnej nocy duszy, która jest tworem rzeczywistym i istniejącym naprawdę, warto kierować się ku słońcu.
Oczywiście nie bagatelizować ani nie umniejszać mocy nocy. Bo ona co jakiś czas o sobie przypomina. I nie jest zła, każda noc czegoś nas uczy. I warto pamiętać, że dzień z nocą są potęgą doby. Ta nie byłaby pełna, gdyby nie dwie jej strony. Jasna i ciemna.
I choć czasami dzień lub noc polarna, nie zapominajmy, że dwie strony i tak będą istnieć. Jak taniec kochanków. Zawsze będzie on i ona, którzy przeplatają się, by uczynić taniec pełnią.