Bezustannie zastanawiam się, dlaczego ludzie w Ciebie nie wierzą bądź mówią, że ich zostawiasz... Wszystko wydaje mi się strasznie dziwne, choć czasami próbuję wytłumaczyć zachowanie zagybionych ludzi. Czasami też mam wątpliwości, ale nie chcę żadnego objawienia. Wielu rzeczy nie rozumiem, ale wiem też, że na tym polega wiara. Bo gdybym namacalnie dotkneła Ciebie- to byłaby pewność. Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli...
Nie chcę nikogo nawracać, a tym bardziej narzucać swoich racji. Nie będę pouczać i napominać. Wiem, że należałoby przede wszystkim kochać.