Ej! Mów, jeśli trzeba Ci znów kolejnych słów Tak łatwo wychodzą Ci z ust Ja daję swoje, że wbijają się w mózg, jak w serce nóż I cóż, że boli, Ty je wypluwasz jak kurz I jest za późno, już razem nie sięgamy do chmur Nie mogę latać, już nie trzeba mi piór Tylko w dół I nieważne, że oddałbym tyle, żeby Cię dotknąć Na końcu i na początku jest samotność