Rozdział 10
Stado
Minęło kilka dni. Moja mama, Dalia wróciła do domu, ale nie sama. Okazało się, że była na targach w innym mieście i przywiozła ze sobą małe stado przepięknych koni. Teraz nasza stajnia liczyła dwadzieścia dwa konie. Niestety jedynie szesnaście było naszych, ponieważ reszta koni stała u nas w wynajętych boksach. Stado nowo przybyłych koni pasło się teraz na jednym z naszych pastwisk na razie były odosobnione, ponieważ musiały się przyzwyczaić do nowego otoczenia oraz ludzi. Stado liczyło sześć koni, ale bardziej była to rodzina, ponieważ nie mogłam wyłapać z ich zachowania jakiegoś przywódcy. Moją uwagę przybiła mała siwo jabłkowita klacz. Jak potem się dowiedziałam, ma na imię Mystic. Jest bardzo nieufna do ludzi raz nowych koni. Dojrzałam także, że trzyma się ze srokatą klaczą Shelby oraz kasztanowatym wałachem rasy sire, Big Boy. Chciałam zacząć z nią pracę.
Minęły dwa tygodnie. Skończyły się wakacje i zaczął się następny etap w gimnazjum druga klasa. Teraz miałam mniej czasu na treningi z Domingo lub Carpe Diem, ale nie rezygnowałam z jazd. Meggie także złożyła potrzeba papiery do naszej klasy, wiec teraz miałam dwie towarzyszki. Olivia miała mieć urodziny już jutro, a jej rodzice przechowywali prezent, dla swojej córki u nas w stajni. Jest to niewysoka srokato umaszczona klacz o imieniu Easy. Na pewno spodoba się mojej przyjaciółce.
Budzik zadzwonił o tej samej godzinie co zawsze, czyli o 6:45. Tym razem usłyszałam pukanie do sosnowych drzwi od mojego pokoju, wiec na mojej twarzy pojawił się uśmiech:
- Francis, już czas wstawać powiedziała cichym, aksamitnym głosem Dalia. Śniadanie czeka na dole, więc pośpiesz się dokończyła i zamknęła drzwi. W tym samym czasie odrzuciłam ciepłą kołdrę na bok i podbiegłam do okna, by odsłonić zielone firanki. Do pokoju wpadły pierwsze promienie jesiennego słońca. Szybkim krokiem podeszłam do szafy i wyjęłam z niej obcisłe jeansy oraz sweterek koloru kości słoniowej. Włosy zaczesałam w kok z tyłu głowy. Zbiegłam sosnowymi schodami do kuchni, by zjeść śniadanie przygotowane przez mamę. W pomieszczeniu zastałam Meggie, Kate oraz Dalię:
- Dzień dobry wszystkim powiedziałam i smacznego przy okazji dokończyłam. Wzięłam talerz z świeżo upieczonym omletem. Gdy zjadłam swoją porcję wróciłam na górę umyć zęby oraz zabrać ze swojego pokoju plecak. Gdy byłyśmy gotowe poszłyśmy na przystanek autobusowy znajdujący się na końcu drogi prowadzącej na farmę. Autobus przyjechał na czas. Było w nim mało osób, jednak Meggie jako nowa, zrobiła na nich wrażenie.
Po szkole czekał na nas przepyszny obiad. Następnie poszłam z Meggie do pokoju i wspólnie odrobiliśmy lekcje. Po wykonaniu tych czynności przebrałam się w granatowe bryczesy oraz czarną kurtkę. Dzisiaj mieliśmy wspólny trening skokowy z instruktorem, który uczył u nas na farmie Peterem. Ja na Dream, Meggie na Domingo, Olivia na Easy, Kate na Shelby oraz Tom na Zodiaku. Moja młodsza siostra z powodu coraz wyższego wzrostu, zaczęła sprawiać problemy na swojej siwej klaczy, Koście. Teraz siwa kobyła uczestniczyła w jazdach szkółkowych, z powodu swojego spokojnego charakteru. Kate w zamian przesiadła się na srokatą klacz ze stada sprowadzonego przez Dalię. Trening skokowy wypadł znakomicie klacz Meggie jest stworzona do skoków. Wieczorem pomogłam nakarmić konie oraz posprzątać w stajni. Małe stado nadal nocowało na jednym z pastwisk, ponieważ miało do dyspozycji otwartą stajnie. Gdy wszyscy się rozeszli wróciłam do siodlarni po niebieski kantar oraz uwiąz, które należały do siwo jabłkowitej klaczy, Mystic. Cicho przeszłam przez bramkę i zmierzałam w kierunku wielkiego dębu stojącego obok zadasza na wybiegu tam spodziewałam się obecności klaczy. Zimnokrwisty wałach, Big Boy zauważył mnie pierwszy i pokłusował do mnie, by wyprosić sobie kawałek marchewki. Cicho zakradłam się koło dębu i zastałam ja tam. Mystic. Leżała na trawie. Podeszłam powoli jeszcze bliżej, chowając za sobą kantar oraz wyciągając rękę z kawałkiem jabłka w jej kierunku. Klacz cały czas leżała, więc ukucnęłam naprzeciwko niej. Powoli zjadła przysmak, a ja założyłam jej kantar i przypięłam uwiąz. Mystic szybkim ruchem podniosła się z trawy i podążała za mną. Zaufała mi. Nieufna ludziom klacz, nie znając mnie podążała za mną bez żadnych oporów. Szła z własnej woli. Zaufała mi.
Źródło zdjęcia: www.weheartit.com