Rozdział 7
Pierwszy dzień zawodów
Na rozprężalni panował tłok. Jedni galopowali, jeszcze inni skakali. Tylko ja dopiero co szłam o własnych nogach na środek placu, by dosiąść mojej klaczy. W czasie regulowania strzemion zauważyłam moją siostrę na swoim kucu. Przy ogrodzeniu stała mama i zapewne poprawiała minimalne błędy Kate. Lekko musnęłam bok ciemnogniadej klacz, by ruszyła stępem. Po kilku okrążeniach zebrałam wodze i dałam sygnał do ruszenia kłusem. Zaczęto wywoływać pierwszych uczestników. Ty sposobem na placu zrobiło się więcej miejsca. Znalazłam dla siebie miejsce w przyciemnionym rogu, gdzie zagalopowałam na obydwie nogi. Po tym oddałam kilka skoków i stępowałam na mojej klaczy. Dopiero teraz zauważyłam Marthę na jej koniu, Imperium. Byli ze sobą zgrani i poruszali się ruchem pełnym gracji. Byłam ciekawa jak wyglądam ja na Carpe Diem. Podjechałam do dziewczyny i zaczęłyśmy rozmowę:
- Masz tremę przed przejazdem ? spytała dziewczyna oddając wodze swojemu wałachowi.
- Minimalną. Jedynym powodem jest to, że nie wiem jak się zachowa moja klacz na parkurze odpowiedziałam.
- Imperium już był dużo razy na zawodach. Ja się boję, że pomylę przejazd. Albo co gorsze spadnę odrzekła Martha.
- Nie martw się, dasz radę. Który masz numer startu ? zapytałam.
- Dwudziesty drugi odpowiedziała.
- Ja mam dwudziesty trzeci, wiec jedziemy razem na jeden przejazd powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Jeszcze raz w głowie powtórzyłam przejazd. W głośnikach rozległ się kobiecy głos wywołujący następnych uczestników:
- Zapraszamy na parkur Marthę Masters na koniu Imperium oraz Francis McAnders na koniu Carpe Diem kobieta wywoła moje nazwisko. Zebrałam wodze i ruszyłam lekkim kłusem w stronę placu z ustawionymi przeszkodami. Miałam jeszcze czas na przemyślenie wszystkiego po kolei. Ta jedna chwila nie trwała długo. Teraz stałam ja przed linią startową. Ukłon i ruszam kłusem na pierwszą przeszkodę. ?Pierwsza przeszkoda za nami. Emocje wzrastają wraz z wysokością przeszkód. Za mną już połowa przejazdu. Lekko dociskam łydki do boku klaczy, by utrzymać jej rytmiczny galop. Wczuwam się w charakterystyczny trzytakty chód. Odbicie. Szybujemy nad wysokim okserem. Lądujemy. Nie słyszę za sobą odbicia belki o ziemię. Następny udany skok. Z mojej twarzy znika zdenerwowani, a pojawia się ciepły uśmiech. Kończę przejazd na czysto. Ukłon. Teraz należy się podziękowanie i oddanie wodzy Carpe Diem. Jestem z niej zadowolona. Znów przejeżdżam lekkim kłusem na rozprężalnie, a do ogrodzenia podchodzi mama:
- Francis, jestem zaskoczona. Poszło ci fantastycznie. Jak na razie jesteś w pierwszej trójce powiedziała.
- Dziękuję. Sama jestem zaskoczona. Teraz przepraszam, jadę pogratulować Marthcie oraz Kate powiedziałam i odjechałam stępem. Pogratulowałam siostrze oraz nowo poznanej koleżance. Martha obiecała, ze do nas przyjedzie, razem z Imperium. Chce wypocząć od codziennych treningów oraz krzyku instruktorki. Polubiłam ją. Kate również.
Zawody zakończyły się sukcesem. W mojej klasie zdobyłam drugie miejsce, natomiast Martha umieściła się tuż za mną. Kate zdobyła w swojej klasie pierwsze miejsce.
Źródło zdjęcia: www.weheartit.com