tak. tak mi dobrze.
ostatnie dwa miesiące w skrócie. dużym skrócie: AMSTERDAM jest zajebisty. serio. nie ma opcji. ja tam kiedyś wrócę. choćbym miała iść na piechotę. PRAGA też całkiem przyjemna. może gdyby była lepsza pogoda... no trudno. rok szkolny się kończy, pasek jest, wiec nie będzie masakry. ten jeden argument przynajmniej wciąż dumnie dzierżę w swej dłoni i wykorzystam jak mniemam podczas tych wakacji. albo i nawet wcześniej. jutro-urodziny, piątek-koniec roku+gigant, sobota-gala+after party, niedziela-domówka(?), poniedziałek-OBÓZ.
jest cudownie moi drodzy. (a jeszcze jakby się każdy zajął swoim życiem i opanował wściekliznę macicy to świat mógłby nie mieć końca.)
ciągle nie mogę się TEMU nadziwić.