Witam słonka :)
Bądźcie mi motywacją, proszę.
Może łatwiej będzie powstrzymać kolejny napad z myślą o tym, że będę musiała podzielić się z wami ile znowu zeżarłam.
Kilka razy trafiałam już na wasze phblogi. Mam nadzieję, że z Wami będzie mi łatwiej zapanować nad tym cholernym jedzeniem.
Nie wiem nawet ile teraz ważę. W ciągu ostatnich dwóch lat, kiedy moje kompleksy osiągnęły szczyt możliwości i postanowiłam zrobić coś ze swoim ciałem, najmniej ważyłam 44, najwięcej 52 i to przy wzroście ok.156. wiem... ale kiedyś wreszcie musi się udać, prawda? tylko jak skoro zawsze gdy jestem na dobrej drodze ku temu nagle wszystkim zaczyna przeszkadzać to ze chudnę. Przecież to moje ciało. Niestety za bardzo się nimi przejmuje, chociaż wca;e tego nie chce i znowu pojawiają się napady. Właśnie na tym etapie jestem obecnie. Znowu mam dosyć. Ile to wszystko może się jeszcze ciągnąć? Dlaczego jak inni nie mogę być po prostu chuda. To takie niesprawiedliwe... Zazdroszczę im i podziwiam piękności lekkie jak piórko.
ś: gołąbek 200
o: kawałek szarlotki 200
k: serek i jabłko 200
w sumie: 600 kcal
Pierwszy dzień bez wymiotowania.
Jak na razie ponad godzina jazdy na rokach
W planach setka brzuszków. Trzeba rozpracować zakwasy, bo ostatnio zapuściłam się w ćwiczeniach.
Życzę nam powodzenia w dążeniu do samospełnienia.
Trzymajcie się :*