Wczoraj był napad obżarstwa. Późnym wieczorem pochłonęłam ok. 1600 dodatkowych kalorii: 2x miseczka muesli bananowego z mlekiem 0,5%, 4 batoniki muesli, kinder mleczną kanapkę, budyń czekoladowy, małą galaretkę, trochę truskawek, kilka kromek macy i 3 łyżeczki miodu. Potem nie mogłam już tego spalić, było ok. 12 w nocy, wszyscy spali, więc ja też poszłam.. Mimo wszystko, dzisiaj zrobiłam wszystko, żeby odpokutować wczorajszy kompuls. 8 godzin sprzątania - spalone ponad 1200kcal, 20 minut hula hop, wypiłam senes, a ponadto dzisiaj zrobiłam dzień oczyszczenia na owsiance - zjadłam:
3x owsianka z 60g płatków owsianych i 200ml mleka 0,5%
jabłko
Tak więc dzień uważam za 100% odpokutowania wczorajszego obżarstwa. Mam dość, kręgosłup mi wysiada - wina 3-godzinnego wyjmowania i wkładania naczyń z pięciu dolnych szafek, potem mycia ich wszystkich, odkurzania, mycia podług, dzwigania ciężkich encyklopedii przez całe mieszkanie, zdejmowania książek, figurek, zdjęć itd. z wszystkich półek, ścierania kurzy, ponownego układania, szorowania kafelków na kolanach w łazience, mycia kranów i brodzika. Ale dałam radę i mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna :)
* na wadze rano 47kg, teraz 46kg, liczę, że po działaniu senesu będzie znów 45