Hej Dziewczyny!
Nie wiem, co się stało, ale nagle wstąpiła we mnie ogromna motywacja. I postanowiłam napisać tu coś dłuższego, dla Was.
Po pierwsze, chcę pozostać już na zawsze z 6 z przodu. Nie chcę jej już nigdy oddawać! Niby byłam podłamana w dniu, gdy stanęłam na wagę i zobaczyłam to magiczne 69... ale to, w jaki sposób ta waga wpłynęła na moje ogólne samopoczucie, jest nie do opisania. Czuję się dobrze. Po prostu akceptuję już swoje ciało. Nie mam oporów przed zrobieniem sobie zdjęcia sylwetki, nie mam łez w oczach podczas przebierania się, nie siedzę z wiecznie założonymi na brzuchu rękoma. Czuję się swobodnie. Niby nadal mam tę niewielką nadwagę, ale ile mi jej jeszcze zostało? 3, 4 kg? Co to jest, w porównaniu z 25 kg? Oczywiście moja akceptacja siebie nie jest związana tylko z liczbą na wadze, ale bardzo to wpłynęło na moją psychikę. Długo wyczekiwałam tej 6.
Po drugie, czuję się odrobinę lepiej. Za pół godziny idę znowu na kontrolę do internisty z wynikami badań i dowiem się, co dalej. Mam nadzieję, że lek, który biorę od tygodnia, po prostu potrzebuje czasu, by skutecznie zadziałać. Z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale do normalnego stanu jeszcze wiele brakuje...
Po trzecie, moją motywację częściowo wywołała myśl, która mnie naszła kilka godzin temu. Na wiosnę, nie wiem - kwiecień, maj? Zrobię sobie kolejne zdjęcie w tej samej zielonej sukience. Skleję ze sobą 3 zdjęcia i wrzucę na fb. I podpiszę "Dalej tłumaczcie się, że nie macie czasu, pieniędzy, możliwości, cierpicie na przewlekłe choroby, nie macie wsparcia itp. Ja tymczasem pójdę pobiegać." Wtedy mój blog wyląduje wśród moich znajomych i niech się dzieje co chce. Już nie będę się miała czego wstydzić.
Po czwarte, ale to tak między nami - nie wiem, co się wydarzyło, że zaroiło się wokół mnie od facetów :o Oczywiście jestem wierna mojemu chłopakowi (który patrzy na mnie błyszczącymi oczyma, jak chudnę z dnia na dzień), ale fakt, ilu mężczyzn się zaczęło mną interesować, jest aż nienormalny. Abstrahując od tego, że żadne przygody mnie nie interesują, po prostu miło jest usłyszeć od postronnych osób komplementy, dotyczące wyglądu, o który tak walczę. Gdy powiedziałam jednemu, że "jestem jeszcze małym grubaskiem" to stwierdził, że wg niego jestem już idealna, natomiast drugi, jak usłyszał, ile schudłam, powiedział, że bardzo mu imponuję i że muszę być bardzo dzielna. No bo jestem. Co nie?
Po piąte, muszę wychodzić do tego lekarza! Dopiszę jak wrócę :*