siedzę sobie w zapyziałym Lipnie, Nicola śpi, Antek śpi, babcia śpi, nawet pies śpi, kurwa. a ja siedzę z bolącym brzuchem przy szklance mineralki i z masą słodkości. i co? i myślę, co nie. takie sytuacje mi nie sprzyjają. pierwszy raz od długiego czasu mam ochotę napisać tu coś więcej. nie do końca wiem na jaki temat, bo w głowie standardowy bałagan, dziwki tańczą, koks się sypie, wixa, no. może tyle - nie jest najgorzej. bywało gorzej, to pewne. przyjechałam do Lipna pierwszy raz od jakichś dwóch lat i nie ukrywam, że przeżyłam niemałe zderzenie dwóch światów.. ale to nieważne. :D
moja krucha psychika ewoluowała trochę na plus, nie daje się złamać tak szybko. wytworzyłam wokół siebie pewnego rodzaju pancerz i nie pozwalam nikomu wtargnąć dalej niż mogłabym na to pozwolić. mam w sobie mnóstwo uczuć w różnych konfiguracjach, ale nie jestem już w stanie okazywać tego tak, jak zazwyczaj. i nie jestem w stanie przyswoić sobie pewnych emocji, oo. kurwa, życie zmienia, ludzie zmieniają.