Mamy wakacje, yeah! Zakończenie roku upłynęło całkiem przyjemnie - dopiero na świadectwie dostrzegłam, że mam 6 z geografii, czego się nie spodziewałam, także moja średnia zamiast 5,20 wynosi 5,27. Punktów mam 161. Mam nadzieję, że tyle wystarczy. Dyrektor podczas apelu życzył nam "udanych 2 dni wakacji", haha :D Po szkole wybrałam się z trzema koleżankami do kawiarni, zamówiłam latte lodową, a gdy opuszczałyśmy lokal, kelner zapytał: "Która ma świadectwo z paskiem?". Ja miałam jako jedyna, więc powiedział, że należą mi się 3 gałki lodów za darmo :D Zdziwiłam się, szukałam podstępu, a tu proszę - poszedł, nałożył i żadnej opłaty żądał. Głodna nie byłam, więc oddałam lody chudej koleżance. Po południu zawiozłam dokumenty do liceum, pochodziłam z koleżanką po Kazimierzu, wróciłam do domu, wieczorem poszłam z rodzicami na kolację do włoskiej restauracji, zjadłam może 1/3 głównego dania (penne z grilowanymi warzywami, pomidorkami koktajlowymi, rukolą i parmezanem), resztę zapakowali mi na wynos, także jutrzejszy obiad mam z głowy, chyba że... zrobię sobie dzień oczyszczania. Ale jeszcze to przemyślę. Z czwartku na piątek lub z piątku na sobotę ognisko klasowe z alkoholem, w sobotę krakowskie Wianki, też się spodziewam procentów. W te wakacje alkohol będzie lał się strumieniami, a gdy częstują - nie zamierzam odmawiać. Jutro rano (pojęcie względne, może to równie dobrze być godzina 7 jak i 10) wybiorę się na rolki, później idę po rudą szamponetkę i nareszcie farbuję włosy! Mam tak wiele do przeczytania, obejrzenia, posegregowania, że aż nie wiem za co się zabrać. Ale będzie dobrze.