we're falling into neverending mess.
to zabawne, jak bardzo ludzie dający się pokroić za swoją szczerość i napiętnujący każdy możliwy przejaw hipokryzji okazują się być obłudni. to już nawet nie boli. stoję z boku i śmieję się z Was. z Was i Waszych gierek, które wydają Wam się nieziemsko inteligentne i wyrafinowane. stoję z boku i bawię się wyśmienicie.
wrocław nawet zimą jest piękny.
zimowy wrocław, o zapachu choinek z jarmarku i piernikowej latte z coffe heaven, która najlepiej smakuje na tumskim moście. rozświetlony wrocław, pełen ludzi, kolorów, neonów, billboardów, psujących się tramwai i autobusów spóźnionych o - bagatela - czterdzieści pięć minut. zabiegany wrocław, który ciągle gdzieś pędzi, a jednak znajduje czas na kawę i papierosa.
ze światła poczęty, cały w śniegu. mój wrocław. nasz wrocław. moi Wy.